Pitagoras powiedział: Wszystko jest CYFRĄ...Mozna dołożyć Heraklita i wyjdzie że jest to CYFRĄ ZMIENNĄ a nie STAŁĄ...Jest więc IV RP czy jej nie ma?
Była Isza Świątynia Salomona, IIa Świątynia ,IIIej jeszcze nie zbudowano ...ale za to
była IIIa RP z ominięciem PRLu? Czyżby to było czysto arytmetycznie 2a z kawałkiem RP...Może ze względu na promień średnicy stołu w Magdalence ambicje sięgały cyfry
PI czyli rozwijajac szereg CYFROWY :pi (π) = 3.1415926535897932384626433832795028841971693993...z bardzo duża dokładnościa po przecinku :))
Oczywiście 3a RP to nie 3.14..RP ale zawsze sie kręci...;)
Zagadki pozostają ...gdzieś o drodze zapomniano o PRLu (lub wymazano z arytmetyki RP?)
Może warta jest realna zmiana na 2gą RP do drugiej potęgi ???
drf
Jarosław Marek Rymkiewicz
"... Ale z tych osiemnastu lat, które właśnie minęły, tylko ostatnie dwa lata można policzyć jako lata naprawdę wolnej Polski, bo przedtem to był tutaj jakiś pół-PRL czy ćwierć-PRL. Dlatego też nie bardzo mi się podoba, a nawet całkiem mi się nie podoba ten propagandowy pomysł przyznający tym dwóm małym kawałkom naszej historii nazwy III oraz IV Rzeczypospolitej. Nie podobają mi się te nazwy. Użycie ich było pochopną, słabo przemyślaną decyzją. Taką, która miała powodować właśnie tylko propagandowe skutki, a nie dotykała istoty rzeczy, nie wnikała dostatecznie głęboko w naszą historię. Propagandowe skutki takich przedwczesnych decyzji też zresztą bywają dość mizerne. Jeśli chodzi o to, co działo się tu w latach dziewięćdziesiątych, to nie była to żadna III Rzeczpospolita (jakże taki mąt i zamęt można w ogóle porównywać, zestawiać choćby tylko w rodzaju nazwy, z II a tym bardziej z I Rzeczpospolitą - z tym wspaniałym demokratycznym królestwem Polaków), bowiem był to właśnie jakiś ćwierć-PRL, jakiś okres przejściowy; okres, w którym historia Polaków jeszcze się wahała - co ma wykonać, w którą ma pójść stronę. Było to państwo ni to wolne, ni to jeszcze spętane jakąś władzą półjawną, półtajną, jeszcze szarpiące się ze swoimi więzami. Całkowita niejasność. Przypuszczam, że tak właśnie ocenią to nasi historycy za jakieś pięćdziesiąt czy sto lat - powiedzą, że to było coś pomiędzy, co trudno jest nazwać. Na to, że historycy będą mieli w przyszłości kłopoty z tą sprawą, wskazuje i to, że już teraz mają kłopoty z ustaleniem, kiedy właściwie skończył się w Polsce komunizm - kiedy był ten dzień ostatni i pierwszy?
Czy w czasie czerwcowych wyborów w roku 1989, czy wtedy, kiedy z Polski wyszły wojska rosyjskie, czy wtedy kiedy Polska wstąpiła do NATO? Nie nastąpiło wtedy coś takiego, jak w roku 1918, kiedy Piłsudski przyjechał z Magdeburga, stanął na peronie w Warszawie i zaczęła się wolna Polska. Jeśli zaś chodzi o IV Rzeczpospolitą, której projekt, jak pani twierdzi, jest w stanie kryzysu, to ja uważam, że nie można tu mówić o żadnym kryzysie, bowiem w stanie kryzysu nie może znaleźć się coś, co nie istnieje. Takich rzeczy, jak przyszłość państwa, w ogóle nie należy nazywać - jako że nikt nie wie i nie może wiedzieć, dokąd, w jakim kierunku pogalopuje stary białowieski żubr. Jest nonsensem nadawanie jakichś nazw przyszłości i nie należy się jej z takimi nazwami narzucać - ona kiedyś, gdy stanie się teraźniejszością, sama zaprojektuje się i nazwie. A projekty przyszłości, wszystkie, które są i były, nadają się tylko na śmietnik, bo przyszłość jest kompletnie nieprzewidywalna. Na tym właśnie polega cała przyjemność życia ziemskiego oraz jego wielki urok - że do końca nie wiemy, co nas tutaj czeka. "
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/plus_minus_070825/plus_minus_a_5.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz